
Od jakiegoś czasu szukaliśmy z żoną "Zastępczaka" - czyli bezstresowego samochodu za małe pieniądze, który robiłby za backup w razie niedyspozycji któregoś z "głównych" aut - i byłby serwisowany mniej więcej wtedy, jak przestanie jeździć.

Różne modele były rozważane, w końcu wybór padł na Hondę Legend II generacji (KA7), produkowaną w latach 1992-1995. Jakoś zawsze miałem do niej sentyment, a teraz chodzą za grosze. Po kilku mniej udanych podejściach, weszliśmy w posiadanie takiego "bolidu".
Akurat trafił się egzemplarz amerykański, a więc logo bez litery "H":

Z zewnątrz:




Ze środka:


Auto ma "podstawowe luksusowe" wyposażenie - i w tym przypadku to wystarczy


Oczywiście automat:

Auto klima (działa, byłem w szoku!):

Grzane siedzonka:

Elektryczna i podnoszona przy wsiadaniu kolumna kierownicy:

Tempomacik:

Pamięć foteli:

Dość zacne nagłośnienie - niestety samo radio coś się nie chce odblokować (ciągle żąda kodu, pomimo wpisywania dobrego)...



Zmieniarka (gdybym jeszcze miał jakąś płytę...


I pomniejsze umilacze czasu jaki spędzamy w aucie:



Jest też jako taki bagarek:

I silnik - tu ciekawostka, bo jest to V6 ustawione wzdłużnie - pomimo przedniego napędu


Podsumowując - autkiem jeździ się MEGA-pozytywnie i na luzie. Niedomagania jakieś tam są, ale zupełnie mnie nie martwią - i o to chodziło (w moim poprzednim BMW E38 miałbym już kolejne siwe włosy

Zmian żadnych raczej nie będzie, no chyba żeby coś mi odbiło i chciałbym zrobić z niego "project car"

Choć trzeba przyznać, że Legend tej generacji wizualnie ma duży potencjał... Jak ktoś nie wierzy, to zachęcam do obejrzenia tego projektu na StanceWorks.com ---> [klik]
