Martinez tak w ogóle. W nazwie mam Japanese Fanatics, bo nazwa Martinez ze starego forum na pun.pl był już zajęty.
Troszkę zejdę z tematu, ale ogólnie historia dotyczy marki Lexus jako takiej. Kilka lat temu kolega miał LS400 I'szej gen. - rocznik 1992, przebieg 621 tyś. km, jednak gdyby nie licznik wielu z was by nie zgadło takiego przebiegu.

Auto naprawdę było zadbane. W tym aucie akurat inny kolega-mechanik wymieniał rozrząd. Podjechał koleś Audi A8 I'szej gen. czyli ok 1996 r. (z tego co zajrzałem przebieg 289 tyś. km - silnik chodził już trochę głośno, nie mówię o rasowej pracy, skóra popękana).
Właściciel Audi wchodzi do środka (pan ok. 40-50 lat, tzw. biznesman small biznesu).

Chciał się umówić na wymianę rozrząduw 4.2 V8. Przechodzi koło Lexa na podnośniku, popatrzył i mówi:
- A co to za japoński plastik? Od razu widać, że tandetnie zrobiony, nie dość, że brzydki to podejrzewam, że takiego przebiegu jak moja Audica bez remontunie zrobi.

No i te -masakryczne ceny części.

"Nie ma jak Audi - porządna, bezawaryjna niemiecka technika.
My z kolegą do niego:
- Wygląd faktycznie kwestia gustu, ale jak pan myśli ile to ma przebiegu?
- No pewnie z 200 tyś. km.
Kolega:
- Panie 200 tyś to on miał 8 lat temu.

On ma ponad 600 tyś. zrobione.
Gościowi mało oczy z orbit nie wyszły. Musielismy auto opuścić z podnośnika, bo nie chciał uwierzyć.
Najlepsze, że wymiana rozrządu w Lex'ie kosztowałao 1.5 tyś. zł mniej niż w Audi.
Poza tym pan z Audi już raz wymieniał automatyczną skrzynię, komputer sterujący silnikiem i jeszcze trochę rzeczy(kolega mówił, że coraz go odwiedza) w swoim aucie, a i tak wszystkim powtarzał, że Audi to najbardziej bezawaryjne auto.

Potem się jeszcze okazało, że to jego cudo jeździ tylko na gazie, bo na benzynie w ogóle nie chce nawet odpalić.
Po prostu niektórzy są tak zaparci w swoim przeświadczeniu, że namacalne dowody ich nie przekonają.
