Mi się przydarzyła taka sytuacja, że starłem całkiem klocki przednie na jakieś 300km przed serwisem na 30tkm, a na 15tkm miałem nowy komplet wymieniany na gwarancji. Okazuje się, że samochód nie ma czujnika zużycia klocków, więc dojechałem również tarcze. Oczywiście nie uznano mi tego na gwarancji, co jest trochę chore. Fakt, to część eksploatacyjna, ale skoro nie ma czujników i nie wystarczają nawet na 15tkm między przeglądami, to skąd mam wiedzieć kiedy się kończą? Ja rozumiem, że automat, że auto ciężkie, ale nie całe 15tkm to nawet w tej sytuacji lekka przesada.
W Oplu Kadecie z 88 rodziców były czujniki zużycia, a tutaj najwyraźniej trzeba co rano zaglądać pod auto przed wyjazdem z domu.
Skończyło się tak, że musiałem zapłacić w sumie 1450 za tą przyjemność.
Nie wiem jak zachowałby się w tej sytuacji serwis z Katowic, ale na Kraków się obraziłem
