Ja swojego lexusa IS 200t mk III zakupiłem w czerwcu 2016 roku. Miał być do odebrania na początku sierpnia, a był do odebrania 23 sierpnia. Karmiony oczywiście przez 3 tygodnie zapowiedziami odbioru samochodu jutro, po weekendzie itd, bardzo ucieszyłem się odbierając go. Po siedmiu dniach, tj 30 sierpnia, uderzył w moją nową Elę opel vectra. Po pierwsze mocne zdziwienie moje było, gdy mój samochód był po dewastacji, a w oplu był zarysowany tylko zderzak tylny od boku. Kierowca opla bardzo się postarał, aby zmieniając pas zahaczyć o mnie. Samochód pojechał do serwisu do ulicę jagiellońską w Warszawie. Zniszczenia obejmowały zderzak przedni, lampę, nadkole, spinki i felga do polerki. Wszystko niby zrobione super z wymianą części. W listopadzie zauważam bardzo mocne zużycie opony założonej w uderzone koło. Zużycie jest bardzo dziwne, bo zużyty jest dosłownie paseczek 2cm od zewnątrz opony i cały bok opony tak, ze nie da się odczytać jej parametrów. Jadę więc do salonu gdzie samochód odbierałem, tj na puławską w Warszawie. Tam mi mówią, że z amortyzatora cieknie i jest przelany (coś takiego), ale że to wina zapewne uderzenia. Sprawdźmy zatem co było naprawiane. Zderzak okazał się być zaszpachlowany czymśtam specjalnym i polakierowany, a po naprawie nie wykonano w ogóle geometrii pojazdu!!! Powiedzieli, że skoro samochód przejechał 10 tysięcy kilometrów ze złą geometrią, to nie mogę się spodziewać, że amortyzatory nie będą pogięte, ale reklamacje mam złożyć na jagiellońskiej. Jadę zatem tam na jagiellońską do lexus żerań wyjaśnić wszystko. Przyznają się tylko do zaszpachlownaia zderzaka, ale geometrię rzekomo zrobili, ale śladu nie ma. Zrobili geometrię i wymienili "sinerbloki". Nie do końca pamiętam tego nazwę. Powiedzieli też, że opona się zużyła, bo była wadliwa i mam składać reklamację na puławskiej. Stwierdziłem, że przejadę jeszcze do przeglądu i dopiero podjadę na puławską, bo nie będę się bujał od serwisu do serwisu. Zaraz przed przeglądem, kierownica dosłownie skręciła mi w prawo. Kąt jakiej 45 stopni, więc bardzo widoczny. Jadę więc na jagiellońską, bo tam mam najbliżej, a nie chcieli przysłać lawety z assitance. Robią geometrię i obiecują, ze więcej nie powinno się tak zdarzyć. Jadę zatem na przegląd na puławską (tam mam darmowy). I znów informacja o wyciekających amortyzatorach i znosi samochód i to wszystko wina jagiellońskiej. Zatem po odebraniu samochodu, jadę do auto kółko w Warszawie, aby ktoś niezależny zajrzał do tej geometrii. Pojechałem tam prosto z serwisu na puławskiej. Po przejechaniu jakiś 30 kilometrów od zrobienia geometrii na jegiellońskiej i jakieś 5 kilometrów od przeglądu na puławskiej, w auto kółko diagnoza prosta. Koła z tyłu zbieżne do środka i wytarte od wewnątrz (czego nawet nie zauważyłem), prawy przedni amortyzator (ten w który było uderzenie) zgięty, nie wiadomo czy przelany, bo nie chcą w tym tak grzebać i nie dokręcony filtr oleju co doprowadziło do wycieku, zużycie opon tylnych spowodowane zbieżnością kół tylnych do srodka i zużycie prawej przedniej opony spowodowane zbieżnością prawego koła do środka. I jeszcze jedna ważna uwaga. Wynik pomiaru geometrii, który dostałem od lexus jagiellońska, nie jest wydrukiem geometrii mojego samochodu!!! Zmierzony został inny samochód z innymi kołami i wynik diametralnie różny. Zatem pakuje już mechanika do samochodu i jadę na jagiellońską wyjaśnić nieścisłości. Tłumaczeń za bardzo nie było. Najpierw, że to nie prawda, że dali mi wynik geometrii innego pojazdu, potem, że mogła by zajść pomyłka, ale raczej nie, a na koniec po prostu że zaszła pomyłka. Jedziemy zatem na geometrię, a chcemy być przy pomiarach i regulacji. Próbujemy ustawić geometrię i niestety się nie da. Osoba wykonująca geometrię próbuje wmówić mojemu mechanikowi, że dla tego konkretnego modelu lexusa są inne widełki geometrii, które są dosłownie abstrakcyjne w stosunku do normalnych widełek. Nie odpuszczamy sprawy,a le róbmy tę geometrię jak tam sobie chcą. Zrobiona? Ok. To przepychamy ręcznie samochód 10-15cm do tyłu i 10-15cm do przodu. Bez odpalania silnika. Pomiar geometrii i... Zupełnie inny wynik niż przed chwilą. Ok, zagląda chłopak znów do tej geometrii. Znów wszystko ustawia według nieznanych widełek tolerancji i znów przepychamy samochód. I co? I znów inny wynik. Chłopak już zniecierpliwiony ustawia jeszcze raz geometrię. Dalej pytania o to, czemu jest pogięta na wszystkie strony i odpowiedź, że jest to w tolerancji dla tego modelu, a jak przyjeżdżają z fabryki nowe, to dopiero mają powichrowaną geometrię. Przepychamy samochód, znów rozjechana geometrie i chłopak załamuje ręce mówiąc wprost, że on nie wie co jest nie tak i nie ma siły już robić ciągle tego samego, bo to bez sensu. Wyjeżdzamy i jedziemy do tego pracownika obsługi klienta i pokazujemy dokumenty. A on z ucieszoną miną, myśląc, że kompletnie się na tym nie znamy, mówi że geometria wyszła super. Zdziwiony nagle, ze jednak się znamy. Konkluzja taka, że mam przejechać z tysiąc kilometrów i znów zobaczymy co wyjdzie. A może samo się naprawi? Podczas tych kilku godzin na maszynie do geometrii zauważyłem, że po drugiej polerce w serwisie, który wykonywał naprawę tego zderzaka i nadkola, wyszły wcześniejsze uszkodzenie. To tak apropos, gdyby komuś wpadł do głowy głupi pomysł kopienia tego modelu.
Ktoś chce kupić ten samochód w programie smartplan? Bo będzie wygodnie, tylko płacisz co miesiąc tę samą ratę i niczym się nie przejmujesz? Hehe dobre

Samochód odebrany w sierpniu. We wrzesniu pismo ode mnie, ze co prawda nie przyszła jeszcze faktura ani na maila, ani nie mogę logowac się do systemu banku faktur, ale z jakiego powodu mam płacić ratę leasingową za okres, kiedy samochód miał być już dawno oddany do użytku, a ja ciągle na niego czekałem, bo spóźniali się z wydaniem? Odpowiedź negatywna, bo salon to jest inna firma, producent to jest inna firma, a toyota leasing to jest inna firma, więc toyota leasing nie będzie odpowiadac za inne firmy. Super. No ale mija wrzesień i faktury nie ma, a ja coś muszę w koszty wrzucić. Bank faktur nie działa, a na maila nic nie przychodzi. Dzwonię więc do nich i słucham obietnic naprawienia systemu faktur i przesłania faktury na maila. Oczywiście nic się nie dzieje. Po tygodniu znów dzwonię, tym razem kilka dni z rzędu. Albo rzucają mi słuchawką, albo przełączają mnie do działu, gdzie nigdy nikt nie odbiera telefonu. W listopadzie tracę nerwy i pisze pierwsze pismo. W grudniu dwa kolejne pisma. Odpowiadają na wszystkie wątki zawarte w pismach z wyjątkiem wątku dostawy faktur. Nagle pięknego poranka dzwoni do mnie przestępca, który został skazany w sprawie mojej firmy gdy jeszcze pracował w idea leasing. Sfałszował umowę leasingu i złożył fałszywe zawiadomienie do prokuratury. Strasznie napsuł mi krwi, więc zapamiętałem jego nazwisko. Mówi mi, że on przyjechał odebrać samochód w związku z niezapłaconymi fakturami i mam wskazać miejsce postoju. Myślę sobie, że coś jest nie tak. Po pierwsze jest to przestępca. Po drugie nawet jeśli ktoś chciałby mi odebrać samochód, to najpierw musi zakończyć się umowa leasingu. Po trzecie Toyota Leasing świetnie wie gdzie jest samochód, bo przeciez jest śledzony za pomocą GPS (o czym już wcześniej się dowiedziałem, gdy z bardzo dużą szybkością zbliżałem się do wschodniej granicy i dostałem telefon kontrolny). Zatem przypominam mojemu rozmówcy kim jestem i nagle rzuca mi słuchawką. Wykorzystuje moment i dzwonię do toyota leasing. Oni nic nie wiedzą o żadnej windykacji, o żadnym odbiorze samochodu, dobrze wiedzą gdzie stoi samochód i nie znają w ogóle tego przestępcy, który do mnie zadzwonił. W lekkim szoku się rozłączam i po chwili dzowni nasz przestępca. Teraz już z groźbami, że zgłosi to na policję, że narobi mi problemów, że samochód oddać muszę. Rozłączam się i blokuję numer telefonu. Zaczynam też wydzwaniać za toyota leasing. Dosłownie koło 6 godzin na telefonach i koło 50 połączeń na ich infolinię, albo numery powiązane. Wieczorem połączyłem się z wyraxnie nowym pracownikiem. Nie wiele ogarniał ten ich system, nie wiedział jak przełącząć itd. Ale! Przecież to takie proste wysłać do mnei faktury. Bierze, pakuje je w maila i wysyła do mnie. Przez kilka miesięcy nikt inny wczesniej nie może tego zrobić! Kombinują jak naprawić system, dlaczego nie mgoę się logować, dlaczego wyskakują błędy... A nikt nie pomyślał, że może recznie wysłać te faktury? A może nei chcieli do mnie wysłać faktur i chcieli zerwać tę toksyczną umowę na leasing wadliwego pojazdu?
Na czym stoję teraz? Po zamianie kół na przedniej osi, znów zużyła się nowa opona. Dwie tylne opony są do wyrzucenia. Geometria jest rozjechana w różne kierunki świata. Samochód skręca w prawo. doszły do tego jeszcze stuki z tylnego zawieszenia. Muszę jechać zareklamować pierwszą naprawę blacharską, bo wyszły zarysowania. Sposób dostarczania faktur zmieniłem na papierowy, więc czekam na dostawę faktury. Niestety znów nie mam faktury z zeszłego miesiąca.
Chcesz kupić dobry samochód i nie martwić się o ciągle coś? Nie kupuj przypadkiem lexus is MK III i w żadnym wypadku nie decyduj się na smartplan.
Ma ktoś może jakieś porady co z tym fantem zrobić? Macie może kontakt do jakiegoś magika z lexusa, który mi tę sprawę załatwi. Ktoś ważny, kto indywidualnie pochyli się nad sprawą i będzie chciał narawić wizerunek marki?