Tak, pierwsze słowo, które wypowiedziałem w życiu to było "leksiuś". Od tamtej pory rodzice zrobili wszystko, żebym wybrał zawód, który pozwoli mi na niego jak najszybciej zarobić.
@jago: Jak chcesz, mogę za kilka dni wysłać wyciąg z mojego konta, tylko odbiorę wszystkie zamówione graty do auta. Ciekawe, czy powiesz że oszczędzam... I to nie tylko na części eksploatacyjne (a tutaj nie wybieram marek "JC Auto Premium" czy "delphi")... FV za nowe opony też chcesz?
Wolę oddać to komuś, kto potrafi szybko i skutecznie zdiagnozować usterkę i ją naprawi. A zresztą, naprawić mogę sam.
Czy to, że sam we własnym zakresie robię wszystkie naprawy dyskwalifikuje mnie jako godnego użytkownika marki? Muszę ze wszystkim jeździć do ASO albo najlepszego warsztatu w mieście? A może np. zamiast w garażu regenerować zaciski hamulcowe, powinienem wysyłać je do Japonii, żeby zostały złożone zgodnie z japońską sztuką składania zacisków hamulcowych koncernu Toyota?
Mamy z ojcem jedną zasadę: zrobisz sam, sprawdzisz dziesięć tysięcy razy czy jest dobrze, zrobisz porządnie.
Z ciekawostek:
- Szczecin, polecany warsztat z bardzo dobrą renomą, wymiana sprzęgła (eksplodowało łożysko oporowe), auto musiało być gotowe w 24h. Złożyli wszystko do kupy, 20h szukali czemu auto nie pali, cudowali, podłączali pod kompa... Okazało się, że fragment łożyska połamał kostkę od czujnika położenia wału korbowego. 48h później podczas jazdy pęka podpora półosi, półoś wypada ze skrzyni, cały olej ze skrzyni ląduje pod autem. Na szczęście przy niskiej prędkości, tuż pod domem. Podpora pęka, bo była źle przykręcona. Dobra renoma skutkuje naprawą za free, ale niesmak pozostaje.
- Szczecin, kolejny super warsztat z kolejnymi super opiniami... Wymiana wszystkich poduszek silnika, sanek przedniego zawiasu, wahaczy, etc. Został niedokręcony stabilizator. Odczepił się podczas jazdy w łuku. Dobrze że ojciec wozi ze sobą skrzynkę z narzędziami, naprawa na miejscu, na polu.
- Szczecin, warsztat byłego pracownika serwisu Citroena, chyba najbardziej znana po ASO dziupla na zachodzie. Problem - chwilowe braki mocy. Diagnostyka, komputery (ori lexia), testy kompresji, w pip czasu. Za tydzień wolny termin, wygrzebiemy silnik z budy, rozbierzemy, zobaczymy co w środku. Godzina później. Dziupla typu "szrot & warsztat", miejscowość na 99 mieszkańców, nie mamy nic do stracenia... Koleś słucha dźwięków silnika, zdejmuje cewkę, wykręca świecę: "O, proszę, tu jest przedmuch." Nawet nie chciał siana za tę usługę.
- Poznań, kolejny ekstra warsztat, 5 na dobrymechanik, wymiana sworzni przedniego zawieszenia. Stałem i pilnowałem kolesi. Właściciel robi prawą stronę, młody robi lewą, właściciel na koniec sprawdza jego robotę. Wszystko ok. Dzień później. Osłona przeciwkurzowa w lewym kole pęka z trzaskiem przy hamowaniu na mokrym, młody przywalił w nią młotkiem jak wybijał sworzeń, nagrzała się punktowo, bo stykała się z tarczą, dostała wody i

...
Dlatego wolę:
a) zrobić sam,
b) jak jest gruba robota, zrobić z ojcem,
c) jak jest naprawdę grubo, pojechać do kumpla ojca z warsztatem, płacę tyle co za wynajęcie fix & go, a mam full zaplecze narzędziowe i trzeciego do pomocy, więc robota idzie w mgnieniu oka.
No ale cóż, przeze mnie cierpi renoma marki.
Edit:
>>
<<