Handlarz szczerze o autach z Niemiec
- adamsky73
- Lex Driver
- Posty: 621
- Rejestracja: 20 maja 2014, o 17:14
- Model Lexusa: LS460 '08
- Skąd:: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Handlarz szczerze o autach z Niemiec
Złodzieje tłumaczą się że wstrętni klienci zmuszają ich do kombinowania i kradzieży. Tak samo biedni pracodawcy narzekają na tłumy idiotów chcących pracować za śmieciowe wynagrodzenie. Polska - kraj uczciwych złodziei i klientów - debili. Żenujące wywody drobnych kombinatorków którzy uważają się za bogów a tak naprawdę są sępami spawającymi po szopach złomy zajeżdżone przez ciapatych. Niestety polski niewydolny system prawny pozwala im osiągać zyski. Na razie
And in the end it's not the years in your life that count; it's the life in your years.
ABRAHAM LINCOLN
ABRAHAM LINCOLN
- KRYSPIN BACK
- Lex user
- Posty: 154
- Rejestracja: 12 lis 2012, o 01:19
- Model Lexusa: IS300SC / RX330
- Skąd:: Płock
- Kontakt:
Re: Handlarz szczerze o autach z Niemiec
adamsky73 pisze: Żenujące wywody drobnych kombinatorków którzy uważają się za bogów a tak naprawdę są sępami spawającymi po szopach złomy zajeżdżone przez ciapatych. Niestety polski niewydolny system prawny pozwala im osiągać zyski. Na razie
Widzisz kolego ten system na przestrzeni ponad dwudziestu kilku lat także wykształtował "prawdziwego" polskiego handlarza. Absolutnie nie usprawiedliwiam nikogo za oszustwa ale działania ustawodawców także przyczyniły się do stworzenia czegoś co na szczęście powoli zaczyna ginąć... czyli "prawdziwy" handlarz z łbem zabitym dechami... gdzie rozebranie auta na śrubki i potem poskręcanie go do kupy nie było procederem a procedurą przejechania przez granicę. Gdzie na pewnym etapie pojechania po auto do Rajchu trzeba było walczyć z cłem, gdzie lepiej było kupić auto w proszku i za pomocą miksera, polskich wspaniałych elektrod i umiejętności Heńków i Stefanów (dla których słowo pojemność sprowadzało się do 0,5 L wyborowej lub żytniej) wskrzesić kondoma do życia. Niestety nie dało się inaczej a ten czas zadziałał jak poczciwa polska frania wypierając handlarzy z normalności. Normalnością była oddzielnie karoseria, brak silnika i osprzętu czy miejsce kierowcy w tylnym rzędzie siedzeń z bardzo prostego powodu.. przeciętny niemiecki nastolatek wydawał miesięcznie więcej na browar, gumki (te do ścierania) i hambuksy niż w Polsce kosztowało auto..
W czasach gdzie i w Polsce samochód z dnia na dzień coraz bardziej staje się koszykiem na zakupy, alternatywą dla wpatrywania się w rozkład jazdy coraz więcej osób handlujących dzisiaj autami ma inne spojrzenie na pojęcie handlu tym dziwnym przedmiotem. Kupuje się samochód i sprzedaje samochód, a nie płaskorzeźbę do końcowej obróbki. Wynika to poniekąd z faktu, iż coraz większą grupę klientów zainteresowanych kupnem stanowią ludzie, którzy wybierają świadomie, chcą zapłacić za towar a nie sałatkę. Najprawdopodobniej dużą część z nich stanowią ludzie, który mieli okazję wylądować gołą dupą na kondomie zwanym okazją na którymś z portali motoryzacyjnych.
Niestety w większości "prawdziwych" polskich handlarzy, których obwód w pasie jest kilkukrotnie większy od IQ nie obowiązują reformy płata czołowego lub być może innej części ciała odpowiadającej za proces drapania się po głowie i cykania przez 20 minut po posiłku... zawsze będą kupowali coś za "pincet ojro", cenę będą negocjować najpierw wypowiadając magiczne "szef, turbo minimum prajs" pokazując kalkulator, bo 20 lat nauki to za krótko żeby nauczyć się liczyć do 10 po dojczlandzku, a petem wkładają jeszcze pincet ojro w tą swoją świeżo przywiezioną kupę i się dziwią, że "jeich" auta się nie "sprzedajom"...
Lepiej wygląda sytuacja jeśli chodzi o ludzi którzy handlują autami kilka lat. Nie są przesiąknięci "systemem" i jeśli tylko nie zarazili się "cykanim po" to zazwyczaj swoją ofertę lokują w innym przedziale jakościowym. To nie reguła oczywiście ale obserwując tę niewdzięczną gałąź handlową takie mam spostrzeżenia.
Poniekąd sam działam w tej branży. Wbrew pozorom handel samochodami nie jest dziwką nie jest łatwy. Znaczy sama sprzedaż już może i tak, w pewnym sensie ale zakup czegoś porządnego to przeciwieństwo prawdziwej k....y. Polecam każdemu spróbować. Nierzadko podczas negocjacji w Polsce ktoś przytacza argument, że ma daleko.. 200 km wie Pan czas no i koszta... no pięknie ale ja po te auto pojechałem 1150 km w jedną stronę i to nie fiatem pandą w lpg spalającą 2 puszki browaru na stówkę ale autolaweta konsumującą na złość zielonym 100 litrów na tyśka po niemieckim betonowym autobanie... tak tym z dylatacją gdzie wszyscy jadący wyglądają jak by słuchali metalu
A... i w DE sprzedawcy nie używają mierników, a przeciętny kierowca ma w dupie malowany element więc zamiast o "oryginalny" lakier równie dobrze możemy zapytać o konsystencję porannego stolca, nie ma też opcji sprawdzenia przed zakupem w serwisie, nie ma także jazdy próbnej i wielkich negocjacji cenowych... bo za 5 minut podjedzie ktoś inny położy euro za porządne auto, tak mówię o Niemcu.
Na koniec wypadało by jednak napisać coś mądrego ale że zupełnie nic mi nie przychodzi do głowy...
So, dla kolegi LinkPl .... Patrząc na tempo pracy, podejście, umiejętność i kreatywność Niemców gdybyśmy zaczęli ich importować zamiast samochodów, w naszych polskich realiach nie dożyli by rejestracji.
LEXUS.jp
-
- Lex Master
- Posty: 1921
- Rejestracja: 29 wrz 2012, o 18:10
- Model Lexusa: gs
- Skąd:: Polandia
- Kontakt:
Re: Handlarz szczerze o autach z Niemiec
Pełna zgoda, dokładnie o to chodzi ale nie sądziłem iż pacjentowi trzeba to aż tak narysować.KRYSPIN BACK pisze:adamsky73 pisze: Żenujące wywody drobnych kombinatorków którzy uważają się za bogów a tak naprawdę są sępami spawającymi po szopach złomy zajeżdżone przez ciapatych. Niestety polski niewydolny system prawny pozwala im osiągać zyski. Na razie
Widzisz kolego ten system na przestrzeni ponad dwudziestu kilku lat także wykształtował "prawdziwego" polskiego handlarza. Absolutnie nie usprawiedliwiam nikogo za oszustwa ale działania ustawodawców także przyczyniły się do stworzenia czegoś co na szczęście powoli zaczyna ginąć... czyli "prawdziwy" handlarz z łbem zabitym dechami... gdzie rozebranie auta na śrubki i potem poskręcanie go do kupy nie było procederem a procedurą przejechania przez granicę. Gdzie na pewnym etapie pojechania po auto do Rajchu trzeba było walczyć z cłem, gdzie lepiej było kupić auto w proszku i za pomocą miksera, polskich wspaniałych elektrod i umiejętności Heńków i Stefanów (dla których słowo pojemność sprowadzało się do 0,5 L wyborowej lub żytniej) wskrzesić kondoma do życia. Niestety nie dało się inaczej a ten czas zadziałał jak poczciwa polska frania wypierając handlarzy z normalności. Normalnością była oddzielnie karoseria, brak silnika i osprzętu czy miejsce kierowcy w tylnym rzędzie siedzeń z bardzo prostego powodu.. przeciętny niemiecki nastolatek wydawał miesięcznie więcej na browar, gumki (te do ścierania) i hambuksy niż w Polsce kosztowało auto..
W czasach gdzie i w Polsce samochód z dnia na dzień coraz bardziej staje się koszykiem na zakupy, alternatywą dla wpatrywania się w rozkład jazdy coraz więcej osób handlujących dzisiaj autami ma inne spojrzenie na pojęcie handlu tym dziwnym przedmiotem. Kupuje się samochód i sprzedaje samochód, a nie płaskorzeźbę do końcowej obróbki. Wynika to poniekąd z faktu, iż coraz większą grupę klientów zainteresowanych kupnem stanowią ludzie, którzy wybierają świadomie, chcą zapłacić za towar a nie sałatkę. Najprawdopodobniej dużą część z nich stanowią ludzie, który mieli okazję wylądować gołą dupą na kondomie zwanym okazją na którymś z portali motoryzacyjnych.
Niestety w większości "prawdziwych" polskich handlarzy, których obwód w pasie jest kilkukrotnie większy od IQ nie obowiązują reformy płata czołowego lub być może innej części ciała odpowiadającej za proces drapania się po głowie i cykania przez 20 minut po posiłku... zawsze będą kupowali coś za "pincet ojro", cenę będą negocjować najpierw wypowiadając magiczne "szef, turbo minimum prajs" pokazując kalkulator, bo 20 lat nauki to za krótko żeby nauczyć się liczyć do 10 po dojczlandzku, a petem wkładają jeszcze pincet ojro w tą swoją świeżo przywiezioną kupę i się dziwią, że "jeich" auta się nie "sprzedajom"...
Lepiej wygląda sytuacja jeśli chodzi o ludzi którzy handlują autami kilka lat. Nie są przesiąknięci "systemem" i jeśli tylko nie zarazili się "cykanim po" to zazwyczaj swoją ofertę lokują w innym przedziale jakościowym. To nie reguła oczywiście ale obserwując tę niewdzięczną gałąź handlową takie mam spostrzeżenia.
Poniekąd sam działam w tej branży. Wbrew pozorom handel samochodami nie jest dziwką nie jest łatwy. Znaczy sama sprzedaż już może i tak, w pewnym sensie ale zakup czegoś porządnego to przeciwieństwo prawdziwej k....y. Polecam każdemu spróbować. Nierzadko podczas negocjacji w Polsce ktoś przytacza argument, że ma daleko.. 200 km wie Pan czas no i koszta... no pięknie ale ja po te auto pojechałem 1150 km w jedną stronę i to nie fiatem pandą w lpg spalającą 2 puszki browaru na stówkę ale autolaweta konsumującą na złość zielonym 100 litrów na tyśka po niemieckim betonowym autobanie... tak tym z dylatacją gdzie wszyscy jadący wyglądają jak by słuchali metalu
A... i w DE sprzedawcy nie używają mierników, a przeciętny kierowca ma w dupie malowany element więc zamiast o "oryginalny" lakier równie dobrze możemy zapytać o konsystencję porannego stolca, nie ma też opcji sprawdzenia przed zakupem w serwisie, nie ma także jazdy próbnej i wielkich negocjacji cenowych... bo za 5 minut podjedzie ktoś inny położy euro za porządne auto, tak mówię o Niemcu.
Na koniec wypadało by jednak napisać coś mądrego ale że zupełnie nic mi nie przychodzi do głowy...
So, dla kolegi LinkPl .... Patrząc na tempo pracy, podejście, umiejętność i kreatywność Niemców gdybyśmy zaczęli ich importować zamiast samochodów, w naszych polskich realiach nie dożyli by rejestracji.
Natomiast co do samego"
"adamsky73 pisze: Żenujące wywody drobnych kombinatorków którzy uważają się za bogów a tak naprawdę są sępami spawającymi po szopach złomy zajeżdżone przez ciapatych. Niestety polski niewydolny system prawny pozwala im osiągać zyski. Na razie
Gdybyś sam respektował obowiązujący system prawny to nie pomawiałbyś wszystkich wokół siebie.
Więc jak to dziadkowie mawiali zaczynamy od siebie a reszta niech nas nie obchodzi.
-
- Lex user
- Posty: 23
- Rejestracja: 29 lip 2015, o 21:04
- Model Lexusa: BRAK
- Skąd:: Warszawa
- Kontakt:
Re: Handlarz szczerze o autach z Niemiec
Witam, nie zabardzo rozumiem tej dyskusji ... porównywanie IQ do obwodów ich pasa i rożne tego typu skądinąd fajne porównania (Nie jestem handlarzem, nie umiem i nie lubię się targować). Ale poniżysz cytat mówi wszystko
pozdrawiam
stan tego auta się nie zmienił (jak mniemam) "tylko" przebieg się zmniejszył i klient się znalazł. Ktoś chciał uczciwie sprzedać auto z przebiegiem oryginalnym nie udało się ... i to auto by się nie sprzedało z takim przebiegiem i dobrze o tym wiecie.Nie usprawiedliwiam kręcenia liczników, czy sprzedawania przystanków autobusowych ...ale kupujący też nie są święci ... nie rozumiem kto wymyślił tą magiczną granice 200k km ... dlaczego nie 100k albo 500k km.firlejak pisze: ...Ostatnio znajomy sprzedawał audi 2008 r 340tys przebiegu, 7 razy byliśmy na giełdzie, zrobił 187 i poszedł za pierwszym razem...
pozdrawiam
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości